Zadałem kilku osobom (których zdanie sportowe się dla mnie liczy) pytanie CO? i Z JAKIEJ LIGI? przenieśli by do naszej ukochanej polskiej ligi kopanej. Słowem będziemy cudze chwalić. A, co?! Raz tam można 🙂
Wśród autorów odpowiedzi są rodowici, nabyci, oraz opolanie obecnie na emigracji (zarobkowej lub edukacyjnej). A czyta się to tak…
redaktor Adam Wołek (Radio Opole) – Przede wszystkim poziom sportowy z Premiership, tłumy na stadionach z Bundesligi oraz perfekcyjna organizację meczów ligi holenderskiej. Bywałem na meczach Feyenoordu i wszystko tam jest poukładane jak w zegarku.
Pani redaktor Agata –
- Sir Alexa Fergusona, Arsène’a Wengera i Jose Murinho. Kogoś, kto wniósłby do polskiej piłki dużo świeżości, a przede wszystkim nadał jej zagranicznej jakości. Niepodważalny autorytet, eksperta i równie wielką, co sami piłkarze, gwiazdę. Ojca i trenera, surowego i wyrozumiałego jednocześnie. Postać, która będzie stała na czele sukcesów i tworzyła wieloletnią historię klubu.
- Kibicowskie obyczaje. Polskiemu kibicowi nie można zarzucić braku oddania. Niestety, czasem temu oddaniu towarzyszy niepoprawny fanatyzm. Wciąż odnoszę nieodparte wrażenie, że niektóre mecze w polskich ligach bardziej przypomina wojnę (bynajmniej nie tę sportową, na boisku), niż wielkie piłkarskie święto. Fajnie byłoby wybrać się na stadion, nie mijając po drodze dziesiątek przerażonych i uzbrojonych po zęby policjantów oraz armatek wodnych. Nie mniejszą przyjemnością byłoby śledzenie przez 90 minut wydarzeń na boisku, zamiast zastanawiania się nad tym, czy czasem nie dostanę zaraz racą w głowę.
W Anglii obraz rodem z filmu „Hooligans” powoli ulega zatarciu. Za sprawą konsekwentnych ruchów ze strony władz udało się zwiększyć poziom bezpieczeństwa na meczach. Wysokie kary pieniężne, a nawet dożywotnie zakazy stadionowe okazały się wystarczająco skuteczne, by odstraszyć stadionowych bandytów. To właśnie angielscy kibice udowodnili całemu światu, że bezpieczniej wcale nie musi oznaczać mniej widowiskowo i można wspierać ukochaną drużynę w kulturalny sposób. Kibic zyskał miano sympatyka, nie fanatyka. Chciałabym, żeby nasi kibice jeszcze częściej słynęli z takich akcji jak „Let’s all do the Poznan” miłośników Kolejorza, czy „Sen o Warszawie” przy Łazienkowskiej . By nie prowokowali burd na stadionach, ale śpiewali lepiej niż fani The Reds i byli głośniejsi niż kibice Manchesteru United. - Arabskich szejków. Być może mało poprawny politycznie i zupełnie niepatriotyczny pomysł. Jednak w dobie nienajlepszych stosunków z Rosją na pewno lepszy niż sprowadzenie Romana Abramowicza oraz Dimitrija Rybołowlewa. Nie lada atrakcją byłoby obserwować na rodzimych boiskach gwiazdy sprowadzane za grube miliony, górujące nad miastem stadiony o pojemności rzymskiego Koloseum, czy wreszcie dominację polskich zespołów w europejskich pucharach. Przykłady takich klubów jak Manchester City, bądź AS Monaco dobitnie pokazują, że za pomocą petrodolarów w bardzo krótkim czasie z ligowego przeciętniaka można zrobić maszynkę do wygrywania. Wróćmy jednak na ziemię. Polskiej piłce przydałyby się pieniądze. Bynajmniej nie na zawrotne transfery i rekordowo wysokie tygodniówki dla piłkarzy. Rozbudowany scouting, rozwój infrastruktury sportowej i nowoczesne sprzęty do szkoleń z pewnością pomogłyby stworzyć dobre pole do kształtowania młodych piłkarzy. Zwiększyłoby to szansę na zatrzymanie polskich talentów w kraju i stworzenie atrakcyjniejszego rynku dla obcokrajowców. W takiej sytuacji droga do sukcesów byłaby tylko kwestią czasu.
dzisiejszy (18.02) solenizant, świeżo upieczony Dumny Tato – Pan A. (były obiecujący piłkarz) – Uważam, że obecnie szkolenie w lidze hiszpańskiej jest najlepsze na świecie. W tym kraju są tylko trzy kluby stabilne finansowo – Barca, Real i może Atletico, a reszta musi eksportować graczy za granicę, żeby zdobyć fundusze. Dzięki temu Hiszpania może stworzyć dobrą jedenastkę z każdej silnej ligi europejskiej. Gdyby Del Bosque nie trzymał się tak kurczowo złotej jedenastki i odświeżył starzejącą się drużynę to pewnie znowu by walczyli o złoto na ostatnich mistrzostwach.
Mirek z Grupy Ekspertów – aspekty kibicowskie to : żywiołowa reakcja na wydarzenia na boisku!! atmosfera się udziela wówczas mega. Trzy razy byłem na meczach w Anglii i za każdym razem przy stadionie miałem ciarki!! bym przeniósł bym, to że meczem żyje się tam kilka godzin przed rozpoczęciem…piwko w pubie na stadionie i relacje z innych meczów, tłumy ludzi w okolicach stadionu, a z Bałkanów na pewno żywiołowość dopingu i oflagowanie meczów.
No powiedz napisz drogi czytelniku, że się z wszystkim tym zgadzasz?!!! Mnie aż nosi gdy czytam suwerenne opinie niektórych zaproszonych gości. Także tego, śmiało zachęcam do komentowania.
naczelny
Marcin Szwedowski